Luksus to pojęcie względne, jednak nawet dla doświadczonego eventowca niektóre budżety i ich przeznaczenie są zadziwiające. Szczególnie, gdy uświadamiamy sobie o jakich faktycznie kwotach mówimy.
Pewien polski koncern energetyczny lubuje się w imprezach zagranicznych. Pracownicy wyższego szczebla przynajmniej raz w roku bawią się w najdroższy zakątkach świata. W ubiegłym roku odwiedzili Dubaj i to w jednym z najpopularniejszych miesięcy – w styczniu, gdy pobyt jest droższy nawet o 70 procent w porównaniu do miesięcy wiosennych. Firmy wiedzą, że Dubaj to doskonałe miejsce na szybki wypad przy wykorzystaniu dni wolnych na początku stycznia. Koszt pobytu tylko jednej osoby przekroczył 10 tys. zł netto, a jak się pewnie domyślacie pojechała tam spora reprezentacja pracowników wyższego szczebla. Nie ma jak dobra integracja i w dodatku na poziomie.
Zespół firmy z branży rozrywkowej – zajmującej się sprzedażą biletów na koncerty i różnego rodzaju wydarzenia kończył rok w dość egzotycznych okolicznościach. Sylwester na Hawajach, bo tam kończyli Stary i zaczynali Nowy Rok jest nie lada wydatkiem, ale polskie firmy się na niego decydują. Wśród pięknych lagun, oddali się w pływanie na jachtach w błękitnej wodzie, poprzez delektowanie się lokalną kuchnią z krabów i homarów… Wyjazd kosztował firmę 16 tys. netto za osobę. Ciekawi mnie ile biletów na koncert trzeba sprzedać, aby w takim standardzie mogło wypoczywać zaledwie 18 osób?
W zależności od profilu firmy zachcianki bywają różne. Jeden z koncernów paliwowych od lat wysyła swoich pracowników na najważniejsze, światowe imprezy sportowe. Szczęśliwcy mieli okazję z bliska oglądać Lekkoatletyczne Mistrzostwa Świata w Pekinie, Rajd F1 Monte Carlo, czy inny: Paryż – Dakar. Z dobrych źródeł wiem, że w tym roku wybierają się na EURO 2016, gdzie mają wykupioną luksusową lożę VIP na kilka meczy na stadionie w Paryżu z pakietów Hospitality UEFA Presige Club, ale ten wyjazd na samych meczach z pewnością się nie skończy. Średni koszt takich „przyjemności” – 36 tys. pln netto za osobę.
Często uczestnicy zamienią się w aktywnych graczy wydarzeń sportowych, bo właśnie dla nich organizowane są turnieje – prym wiedzie golf. Jednak znam przypadek, gdy „góra” zadbała o pracowników wysyłając ich do Amsterdamu, gdzie ćwiczyli na stadionie Ajaxu i rozegrali tam mecz piłki nożnej.
Kuchnia to podstawa. „Zwykła” kolacja może kosztować więcej niż wycieczka na Zanzibar. „Serwowałam” kiedyś Steki Ribeye, które były hitem kolacji dla ekipy koncernu Alkoholowego. Robione są z najdroższego na świecie mięsa wołowego pochodzącego z japońskich krów. Zdobycie ich było nie lada wyzwaniem, ale udało się. Wystarczyło zapłacić tylko 8,5 tys. za stek i „grosze” za deser – Golden Phoenix – muffinka przyrządzana z organicznej mąki, czekolady prosto z Italii oraz ziaren wanilii sprowadzanej z Ugandy. Żeby tego było mało tę słodkość zdobią jadalne, 23-karatowe złote płatki i zatopione w złocie truskawki. W sumie i tak nie wyszło drogo, ale czy ktoś z Was zapłaciłby niemal 4 tys. za kilka chwil przyjemności?
W tejże kategorii miałam też epizod z wyborem srebrnych sztucców dla klienta, rodzaju zastawy Rosenthal na stołach, doboru jedwabnych serwetek czy poziomu schłodzenia Dom Pérignon. Był to klient który zostanie mi w pamięci jako najbardziej wymagający – jednakże rozpoznawalność tej marki na świecie – absolutnie budzi respekt u każdego.
Klienci coraz częściej traktują eventy jako wielkie wydarzenia, gdzie nie ma mowy oszczędzaniu. Wymagania są bardzo duże, a scenariusz dokładnie rozplanowany. Wysokie koszty nie są przeszkodą, jednak czasem spełnienie oczekiwań rodem z Dynastii może przysporzyć eventowca o ból głowy. I trudno tłumaczyć niebywałe zjawisko schodzących mi na maile ofert helikopterów, prywatnych jumbo-jet’ów czy fabularyzowanych przygód z adrenaliną tylko dla unikatowych klientów. Wiem, że Wy też macie swoje niezapomniane momenty. Bedzie mi szalenie miło jak podzielisz się swoimi doświadczeniami na dole w komentarzu – do czego ogromnie zachęcam!
Pozdrawiam wiosennie, cieplutko i lekko
Eventowa Blogerka
przeczytawszy pani wpis przypomniał mi się pierwszy z klientów/firma która na tamtejszy czas wprawiła mnie w zadziwienie i lekko zazdrość a mianowicie był to chyba 2013 r. i na jedna z imprez prezes przyleciał helikopterem i zaparkował pod hotelem a jego syn przyjechał bolidem F1 , obecnie chyba mnie nic nie zadziwi począwszy od sprowadzania mięsa z portugalii czy też ryb z Japonii w mniej niż 24 h przed imprezą, obecnie z niedawnych imprez to przypomniał się event z sztucznym śniegiem który witał gości w holu czy też lodowe bary rzeżbione z logo firmy. 🙂
No cóż, trzeba dążyć do tego, żeby bawić się na takich właśnie imprezach 🙂
http://www.kurcbend.civ.pl/
Luksus to pojęcie względne, jednak nawet dla doświadczonego eventowca niektóre budżety i ich przeznaczenie są zadziwiające. Szczególnie, gdy uświadamiamy sobie o jakich faktycznie kwotach mówimy.
Pewien polski koncern energetyczny lubuje się w imprezach zagranicznych. Pracownicy wyższego szczebla przynajmniej raz w roku bawią się w najdroższy zakątkach świata. W ubiegłym roku odwiedzili Dubaj i to w jednym z najpopularniejszych miesięcy – w styczniu, gdy pobyt jest droższy nawet o 70 procent w porównaniu do miesięcy wiosennych. Firmy wiedzą, że Dubaj to doskonałe miejsce na szybki wypad przy wykorzystaniu dni wolnych na początku stycznia. Koszt pobytu tylko jednej osoby przekroczył 10 tys. zł netto, a jak się pewnie domyślacie pojechała tam spora reprezentacja pracowników wyższego szczebla. Nie ma jak dobra integracja i w dodatku na poziomie.
Zespół firmy z branży rozrywkowej – zajmującej się sprzedażą biletów na koncerty i różnego rodzaju wydarzenia kończył rok w dość egzotycznych okolicznościach. Sylwester na Hawajach, bo tam kończyli Stary i zaczynali Nowy Rok jest nie lada wydatkiem, ale polskie firmy się na niego decydują. Wśród pięknych lagun, oddali się w pływanie na jachtach w błękitnej wodzie, poprzez delektowanie się lokalną kuchnią z krabów i homarów… Wyjazd kosztował firmę 16 tys. netto za osobę. Ciekawi mnie ile biletów na koncert trzeba sprzedać, aby w takim standardzie mogło wypoczywać zaledwie 18 osób?
W zależności od profilu firmy zachcianki bywają różne. Jeden z koncernów paliwowych od lat wysyła swoich pracowników na najważniejsze, światowe imprezy sportowe. Szczęśliwcy mieli okazję z bliska oglądać Lekkoatletyczne Mistrzostwa Świata w Pekinie, Rajd F1 Monte Carlo, czy inny: Paryż – Dakar. Z dobrych źródeł wiem, że w tym roku wybierają się na EURO 2016, gdzie mają wykupioną luksusową lożę VIP na kilka meczy na stadionie w Paryżu z pakietów Hospitality UEFA Presige Club, ale ten wyjazd na samych meczach z pewnością się nie skończy. Średni koszt takich „przyjemności” – 36 tys. pln netto za osobę.
Często uczestnicy zamienią się w aktywnych graczy wydarzeń sportowych, bo właśnie dla nich organizowane są turnieje – prym wiedzie golf. Jednak znam przypadek, gdy „góra” zadbała o pracowników wysyłając ich do Amsterdamu, gdzie ćwiczyli na stadionie Ajaxu i rozegrali tam mecz piłki nożnej.
Kuchnia to podstawa. „Zwykła” kolacja może kosztować więcej niż wycieczka na Zanzibar. „Serwowałam” kiedyś Steki Ribeye, które były hitem kolacji dla ekipy koncernu Alkoholowego. Robione są z najdroższego na świecie mięsa wołowego pochodzącego z japońskich krów. Zdobycie ich było nie lada wyzwaniem, ale udało się. Wystarczyło zapłacić tylko 8,5 tys. za stek i „grosze” za deser – Golden Phoenix – muffinka przyrządzana z organicznej mąki, czekolady prosto z Italii oraz ziaren wanilii sprowadzanej z Ugandy. Żeby tego było mało tę słodkość zdobią jadalne, 23-karatowe złote płatki i zatopione w złocie truskawki. W sumie i tak nie wyszło drogo, ale czy ktoś z Was zapłaciłby niemal 4 tys. za kilka chwil przyjemności?
W tejże kategorii miałam też epizod z wyborem srebrnych sztucców dla klienta, rodzaju zastawy Rosenthal na stołach, doboru jedwabnych serwetek czy poziomu schłodzenia Dom Pérignon. Był to klient który zostanie mi w pamięci jako najbardziej wymagający – jednakże rozpoznawalność tej marki na świecie – absolutnie budzi respekt u każdego.
Klienci coraz częściej traktują eventy jako wielkie wydarzenia, gdzie nie ma mowy oszczędzaniu. Wymagania są bardzo duże, a scenariusz dokładnie rozplanowany. Wysokie koszty nie są przeszkodą, jednak czasem spełnienie oczekiwań rodem z Dynastii może przysporzyć eventowca o ból głowy. I trudno tłumaczyć niebywałe zjawisko schodzących mi na maile ofert helikopterów, prywatnych jumbo-jet’ów czy fabularyzowanych przygód z adrenaliną tylko dla unikatowych klientów. Wiem, że Wy też macie swoje niezapomniane momenty. Bedzie mi szalenie miło jak podzielisz się swoimi doświadczeniami na dole w komentarzu – do czego ogromnie zachęcam!
Pozdrawiam wiosennie, cieplutko i lekko
Eventowa Blogerka
Comments