Eventowa Blogerka: Dziś wpis od Seweryna, człowieka z branży eventowej, mojego dobrego przyjaciela z którym łączą nas nie jedne wspomnienia eventowe. Seweryn pracował dla wielu Klientów wielkiego formatu, pisze publikacje dla EventMapa.pl i zgodził się również pisać dla Was na łamach bloga Eventowej Blogerki. Dziękuję Ci Sew! A Was i zapraszam do jego dzisiejszego wpisu: Rekrutacja w branży eventowej.
Zacznijmy od tematu, który jest tak samo palący w oby branżach: rekrutacji. Nadal co jakiś czas odbywam spotkania w ramach projektu Lifetramp i ciągle padają podobne pytania. Dlatego mam nadzieję, że kilka moich przemyśleń na ten temat przyda się osobom, które dopiero zaczynają swoją przygodę z branżą lub tym, które planują zmiany w swoim życiu zawodowym (np. zmianę agencji).
Aga w tym wpisie już trochę poruszyła temat. Dodam, że niezależnie od planowanej kariery warto znać swoje mocne strony. Choć sam nie jestem wielkim fanem testów, to dla ciekawych polecam Strenghts Finder, opracowany przez instytut Gallupa. Jest to kwestionariusz dostępny online (płatny), który na podstawie odpowiedzi na kilkadziesiąt pytań określi Twoje najmocniejsze cechy. Ja zrobiłem ten podstawowy i choć wyniki nie były dla mnie jakimś wielkim odkryciem, to kilku ciekawych rzeczy się dowiedziałem. Do wyników dołączane są ciekawe opracowania na temat cech, a to może być fajny materiał do wykorzystania w Twoim CV.
Zacznijmy od niego. Powinno być czytelne, bez udziwnień, z nowoczesną czcionką, maksymalnie na 2 strony, w pdf! Siadając do niego zapomnij na chwilę o pracodawcy. Wykorzystaj swoje CV do uporządkowania informacji o sobie: doświadczeniu, wykształceniu, zainteresowaniach, osiągnięciach. Wrzuć wszystko, co Ci przyjdzie do głowy, prześpij się z tym, przeczytaj, dopisz coś, coś wyrzuć… Pokaż zaufanej osobie. Albo takiej z którą niewiele Cię łączy. Jeśli brakuje Ci weny skorzystaj z pomocy, np. strony Interviewme.pl. Za niewielką opłatą można nie tylko stworzyć ładne, czytelne CV, ale też zasięgnąć porady specjalisty od rekrutacji. Niezależnie od branży, w którą się celuje warto odbyć taką rozmowę na sucho – można się zdziwić, ile osoba postronna (i specjalista) jest w stanie wydobyć z człowieka. Pamiętaj, że procesy rekrutacyjne cały czas się unowocześniają, ale też automatyzują. Dlatego tak ważne jest, by już na początku zwiększać swoje szanse na dalszy etap.
Uwierz mi, że cenniejsze będzie wykazanie, że na studiach robiłeś wszystko poza studiowaniem, niż chwalenie się kilkoma fakultetami. Samorząd, stypendia, koła naukowe, wyjazdy językowe, praca za granicą, blogowanie, działalność w organizacjach NGO, wolontariat, aktywność sportowa, podróże, działalność artystyczna i inne pasje… Przecież to wszystko to są jakieś projekty, a bycie event managerem to przede wszystkim zarządzanie nimi. To naprawdę wszechstronny zawód, który wymaga odpowiedzialności, umiejętności pracy w grupie, ogarniania miliona rzeczy na raz, cech przywódczych, kreatywności, etc. Poszukaj tego w swoim życiu. Mieć dużą pasję to niełatwa rzecz. Ciekawy świata może być każdy.
Moim zdaniem w tej branży nie do końca się sprawdza (dlatego tak ważne jest czytelne curriculum). Nikt nie będzie czytał o tym jak bardzo chcesz dla niego pracować. Jeśli ktoś wysyła CV, to dla mnie jest to dowód, że albo doskonale wie w co się pakuje, albo nie ma bladego pojęcia co go czeka (co i tak szybko wyjdzie na jaw). Co działa? – Portfolio. Prezentacja w pdf z opisem swoich najważniejszych projektów. Po jednym slajdzie na projekt, 2 zdjęcia, krótki opis eventu i np. jakie było największe wyzwanie/sukces. Nie muszą to być tylko ‘kejsy’ eventowe. Każdy projekt, w którym brało się udział (patrz akapit o wykształceniu) i miało się choć niewielki wkład w jego organizację pokaże, że to jest/może być Twój świat. Poza tym tworząc taki dokument będzie można wykazać się kreatywnością, poczuciem estetyki i umiejętnością zwięzłego formułowania myśli. Przygotowanie dobrej prezentacji to podstawowa umiejętność w tej robocie – pokazać swoje pomysły tak, by się sprzedawały. Więc sprzedaj siebie i udowodnij, że event to jest coś czym naprawdę się interesujesz i (być może mimo niewielkiego doświadczenia) warto się z Tobą spotkać.
Dobry poziom angielskiego to minimum. No chyba, że Twoje ambicje nie wykraczają poza Festyn Kiełbasy i Bigosu. Jeśli chcesz robić naprawdę wielkie, międzynarodowe wydarzenia, to język nie może być dla Ciebie ograniczeniem. W Polsce odbyło się już wiele takich eventów i z pewnością wiele ich jeszcze będzie. Jest w tym pewnego rodzaju misja, bo przez profesjonalizm budujemy wizerunek naszego kraju i promujemy Polskę jako fajne fajną „destynację MICE.” Ja najwięcej nauczyłem się od moich partnerów z zagranicy. Poza tym swobodna komunikacja po angielsku pozwoliła mi szybko zbudować pozycję i zaufanie w oczach klienta. Ten język skraca dystans i pomaga budować partnerskie relacje.
(zazwyczaj na swojej stronie www, fb czy portalach branżowych). Większość z nich najpierw uruchamia swoje prywatne kontakty. Pracowałem w kilku i do każdej kolejnej przeszedłem z polecenia. Poza tym, jak już firma daje ogłoszenie, to pewnie jest właśnie w totalnej d…. i chce kogoś już-teraz-zaraz, i na dodatek wyrobionego, albo… jest to efekt „długofalowej strategii” i zaraz będą zmiany w dziale, do którego przyjdziesz (kogoś awansują albo wywalą). Agencji eventowych, które liczą się na rynku jest w Polsce 30, może 50 (w tym np. agencje koncertowe). Większość w dużych miastach. Reszta to małe firemki, które tym bardziej rekrutację będą prowadzić swoimi kanałami. Dlatego nie zaszkodzi zadzwonić do wybranych (najpierw poczytaj o nich w sieci) i zapytać wprost do kogo uderzać. Wielu wrzuca sobie takie CV do folderu, na wszelki wypadek, zwłaszcza, gdy ich zaciekawi. A to już zwiększa Twoje szanse. Oczywiście eventy dzieją się też po stronie klienta, w korporacjach, w organizacjach i administracji, czy nawet agencjach interaktywnych. Warto pamiętać też o podwykonawcach (technika, catering, atrakcje) – tam też są działy sprzedaży i produkcji, które potrzebują prężnych ludzi. Oraz o hotelach i ich działach konferencyjnych. Nic jednak tak nie nauczy fachu jak dobra agencja eventowa. I tam warto szukać doświadczenia przede wszystkim.
Musisz wiedzieć jedno: dobry event manager to często zaborczy indywidualista. Niekoniecznie z charakteru (choć i też)… ale, że tak powiem „z projektu”. Chodzi mi o to, że to bardzo samotny zawód – mimo, że otacza Cię tak wiele osób, to na końcu jesteś tylko Ty i projekt. A to buduje silne więzi emocjonalne z tym, co się robi. Dlatego będąc rekrutowanym przez event managera warto mieć z tyłu głowy, że często szuka on drugiego siebie: w sposobie myślenia, w doświadczeniu, w pasjach, w postrzeganiu życia, czy w podejściu do tego zawodu. Będzie Twoim nauczycielem i mentorem, i w pewnym momencie będzie chciał/musiał oddać Ci wreszcie event i klienta. Zaufa, że zrobisz to dobrze. Takie spotkanie rekrutacyjne to nie tylko okazja do zaprezentowania siebie, ale możliwość wypytania o agencję, jej projekty, ludzi jacy tam pracują, etc. Zainteresowanie z Twojej strony z pewnością będzie odebrane na plus, a nawet jeśli Ci się nie powiedzie, to zdobędziesz kilka cennych informacji. Pewnie, ciężko mówić o chemii po jednym spotkaniu, ale jeśli spotkasz się z arogancją czy brakiem szacunku wobec Twojego doświadczenia – odpuść. Potem wcale nie będzie lepiej.
To najszybsza metoda, by dostać się do branży. Jeśli zaś miałbym wskazać miejsce, gdzie można rozważyć początek swojej kariery w eventach, to najlepszym jest wolontariat przy dużych wydarzeniach (sportowych czy muzycznych). Mamy ich w Polsce coraz więcej, a uczestnictwo w nich to świetna okazja podglądania eventowej kuchni i nawiązania ciekawych kontaktów. Innym pomysłem może być zgłoszenie się do bazy agencji zapewniającej promotorów/hostessy/służby informacyjne na potrzeby eventów. Warto raz stanąć na przysłowiowym jogurcie w hipermarkecie, zatrudnić się do promocji napoju energetycznego w klubie, czy wyjechać na roadshow dostawcy energii (to ostatnie może też być fajnym pomysłem na wakacje – tak zaczęła się moja przygoda z eventami). Taka praca u podstaw, na zmywaku. Jeśli masz do tego dryg, to szybko złapiesz kontakt z koordynatorem, wyróżnisz się z tłumu, dostaniesz coraz bardziej odpowiedzialne zadania, a z czasem i ludzi do koordynacji na jakimś odcinku. Sprawdzisz się w terenie i poczujesz, czym tak naprawdę jest ta praca. I zanim się obejrzysz to pewnie zaproponują Ci coś więcej. A Ty już będziesz mieć upragnione doświadczenie.
[Aktualizacja 05.07.2016]
Po przeczytaniu tego artykułu doszedłem do wniosku, że pominąłem jeszcze dwie kluczowe kwestie:
Trudno je ignorować w procesie rekrutacyjnym. Czasami profil na LinkedIn/Goldenline jest podstawowym źródłem informacji dla rekrutera – zwłaszcza, jeśli poszukiwaniami zajmuje się agencja (bywa tak przy poszukiwaniach seniorów). Upewnij się, że jest on aktualny i spójny z CV. To nie muszą być w 100% kopie. Informacje umieszczone online mogą być bardziej rozbudowane, zawierać ciekawe linki, przykłady Twoich publikacji (np. bloga). Powstają specjalne rekrutacyjne platformy, które wręcz wymagają logowania za pośrednictwem FB. Dlatego czy tego chcemy czy nie chcemy, jakaś forma autocenzury może być konieczna. Do tego dochodzą wszystkie pozostałe media takie jak Snapchat, Facebook, Youtube, Instagram. Jako, że stanowią one obecnie podstawowe narzędzie komunikacji w eventach – Twoja obecność w nich (nie wszystkich, bez przesady) pokaże, że je rozumiesz.
Jeśli wszystko opisane powyżej nie będzie wystarczające, by przekonać potencjalnego pracodawcę, to może się okazać, że dostaniesz pracę domową. Z dużym prawdopodobieństwem będzie to brief zawierający wymagania dla potencjalnego eventu. W zależności od doświadczenia spodziewaj się mniej lub bardziej lakonicznego opisu, który ma przede wszystkim sprawdzić Twoją czujność na braki w informacjach (pytania do klienta to codzienność pracy eventowca). Forma odpowiedzi może być narzucona (prezentacja) lub pozostawiona do wyboru. Oryginalność i kreatywność jest w cenie, ale pamiętaj – że tak samo jak w przypadku Twojego portfolio- liczy się umiejętność czytelnego prezentowania kreacji będącej odpowiedzią na oczekiwania klienta (a nie od czapy). Wykorzystaj takie zadanie jako pretekst do kolejnego spotkania (jeśli będzie na nie oczywiście czas). W ten sposób osobiście zaprezentujesz swoje pomysły, potwierdzając tym samym umiejętności w tym temacie.
Wspomniany artykuł zawiera odnośnik do ciekawego opracowania udowadniającego, dlaczego CV są do kitu. Myślę, że jeszcze przez jakiś czas będziemy się opierać na tej tradycyjnej metodzie, ale rozwijająca się technologia i automatyzacja procesów rekrutacyjnych niebawem dotrze do agencji eventowych. Wtedy wszystkie pozostałe opisane tu kwestie staną się jeszcze istotniejsze. I pojawią się nowe.
Tak czy siak, skoro dotarliście do tego miejsca, to zakładam, że czujecie, iż eventy mogą być Waszym pomysłem na życie. To bardzo wymagający, ale dający ogromną satysfakcję zawód. Już na etapie rekrutacji warto podejść do niego z głową, by jak najszybciej zweryfikować wszystkie fakty i mity oraz z pełnym przekonaniem zanurzyć się w ten ekscytujący i pełen wyzwań świat. Powodzenia!
.sew.
Link do oryginalnego tekstu. Na potrzeby tego wpisu został nieznacznie przeredagowany i uaktualniony.
Comments