Tragedia w Brazylii

Wyobraźmy sobie klub nocny, zwykła dyskoteka w centrum jednego z większych miast.. Klub ma renomę luksusową w owym mieście, jest sobota, trwa karnawał… Opalone długonogie panny i wypachnieni zbrylantowani amanci pchają się w kolejce do wejścia Klubu. Uiszczają opłatę w kasie klubu. Potem kontrola estetyczna u szerokobarczystego ochroniarza. I jesteśmy w środku. Szatnia – numerek i lecimy w tango!!!

Widzicie te światła? Dymownica, w niej lasery, smugi światła dotykające ponad 2 000 tańczących głów. Taniec, ostra muzyka techno, kilku DJ’ów przy swych konsoletach zapodaje coraz to lepsze kawałki, wtóruje oświetleniowiec lawirując głowami i laserami… Atmosfera jest iście gorąca… Potem długo wyczekiwany zespół wieczoru. Ruszyli z ostrym przytupem! 2 000 osób szaleje w rytmie taktów na podświetlanym parkiecie.

Nagle świst, zaraz za nim błysk pod sufitem… Głowy uczestników jak na sygnał wojskowy równo zadzierają wzrok… Ktoś puścił racę? Pokaz pirotechniczny wewnątrz budynku… ale klasa… ale nie… coś jest nie….Zbyt dużo dymu… i ten ogień. Jakby się rozprzestrzeniał… W zaledwie chwilę pochłania izolację akustyczną sufitu i z lekkością przechodzi niżej! Ogromny płomień zamiata wnet sklepienie pożerając elewację ścian. Słychać piski, krzyk, wrzaski… Coś z sufitu odrywa się i spada na publiczność. Tłum wpada w panikę. Część już nie żyje. Obserwatorzy przerażeni szukają wyjścia, taranują się aby ocalić siebie. Każde napotkane drzwi są zamknięte. (Tak, tak, dla uniknięcia uczestników na gapę – ochrona zamknęła). Gdzie oni teraz są, gdzie klucze zapasowe? Czujki dymu nie uruchamiają alarmu, coś nie działa, nie ma deszczowni… zaraz, zaraz którędy się wchodziło kilka godzin temu? Gdzie u diabła jest wyjście!!! Bardziej rezolutni szukają gaśnic… – znajdują w rogu sali – odbezpieczają… i …niestety po wstrząśnięciu – te również nie działają. Kolejni poszkodowani wpadają do łazienki sądząc, że tamtędy jest wyjcie. Nie, niestety też nie… osuwają się na kolana z płaczem i zrezygnowaniem… A potem tylko śmierć zasłania kartę kalendarza w noc z 26-ego na 27 stycznia 2013 roku.   W wiadomościach na czerwonym pasku leci bilans strat: 235 osób nie żyje, 131 osób rannych w klubie nocnym „Kiss” w Santa Maria w Brazylii. Wiek młodzieży 18-21 lat.

Zarządzanie ryzykiem – wyciągnij wnioski

To wydarzenie składnia do refleksji – bo chodź kraj odległy, eventy bliskie jak koszula ciału. Rachunek sumienia… kiedy ostatnio ustaliłam gdzie są gaśnice na mojej konferencji – to bez problemu. No ale idźmy dalej: ale kiedy sprawdziłam ich plombę ważności?! Kiedy sprawdziłam czy działa sygnalizacja/alarm w razie niebezpieczeństwa? Czy dymownica nie robi aby za dużo zamieszania – czy przez mgłę dostrzegalne są wyjścia ewakuacyjne?

Czy scenografia nie zasłania wentylacji, czy drzwi są z każdej strony otwieralne… ? Czy wykładzina pokrywająca scenę należy  do kategorii niepalnych – ktoś widział atest?!

Wreszcie co zrobić gdy pojawi się sprzężenie w hotelowej instalacji i nagle coś walnie niebieskim płomieniem nagle w ścianie, raniąc tych w najbliższym promieniu rażenia…

Mądrych tu będzie bez liku – jednak zastanówmy się jak zarządzamy ryzykiem organizując nasze wydarzenia. Czy zawsze mamy ubezpieczenie OC i NNW dla naszych gości, dla naszych klientów? Czy budżet znów nie wytrzymał na tak nie wiele – zwykle 1% wartości eventu. Czy policzyłeś dokładnie ile każde z urządzeń pobiera prądu? Czy aby na pewno nie spowodujesz przeciążeń w lokacji, którą obecnie zajmujesz? Wreszcie – czy odpowiednio przewidziałeś Plan A, i masz w zanadrzu Plan B i Plan C do reakcji w razie konieczności szybkiej ewakuacji? Czy masz telefony do najbliższego szpitala, policji i straży pożarnej? Czy masz zapasową baterię do telefonu, na wypadek gdyby Ci się rozładował?

Moje doświadczenia

Jeszcze jedna pocztówka ze wspomnień – W sierpniu 2012 byłam na koncercie Madonny na Narodowym. Koncert się skończył, ochrona pojedynczo zaczęła wypuszczać w rządku ludzi z pod płyty sceny. Wychodziliśmy dłużej niż wchodziliśmy, z 30 minut. Trzeba było to zobaczyć: kilka setek ludzi rządkiem. Panom Ochroniarzom zabrakło wyobraźni, że ktoś może potrzebować pomocy, a komunikacja może być konieczna szersza niż na dwa pojedyńcze korytarze w gąszczu barierek. Na szczęście tu nic się nie stało… jedynie pękła mi żyłka nerwuska.

Zachęcam do osobistego, szczerego rachunku sumienia, czego może zabraknąć na Twoim evencie w razie wydarzeń takich jak te w Brazylii w Santa Maria.  To nasze wewnętrzne eventowe zarządzanie ryzykiem.

To seria zaniedbań i błędów była przyczyną tej tragedii – to seria błędów być może, takich jak my – organizatorów eventów. Bądźmy zatem czujni i nie dajmy się zaskoczyć scenariuszem z filmu „Oszukać przeznaczenie”. Czego sobie i Wam życzę… ufff ufff…

Aga Ciesielska

Sprawdź inne case study:

Volvo V40, premiera produktu i jak to się robi w Dubaju…

Gigantyczny Domek dla Lalek – scenografia ambientowa

Pierwszy taki – Halloween w Wieliczce – Eventowa Bloggerka

JOIN THE DISCUSSION