Na pewne książki się czeka, wyczekuje, szczególnie gdy na rynku jest wyraźny deficyt lektur z dziedziny eventowej. Taką książką była dla mnie pozycja „Happy Event” Philip’a Berners’a.
Książka jest idealną pozycją dla tych wszystkich, którzy nie rozpoczęli jeszcze podróży eventowej, nie mają wypracowanych standardów działania, czy doświadczeń innych niż swoje prywatne wydarzenia. Pierwsze 30 stron, to typowa encyklopedyczna wykładnia, co nazywa się eventem i jakie są jego rodzaje itp. Przyznaję, dla osób, które zaczynają może ta wiedza być potrzebna. Dla tych którzy przekroczyli już trzycyfrową liczbę w ilości robienia wydarzeń – w moim odczuciu bezużyteczna.
To, co kłuje niezwykle to nonszalancja i brak taktu w stosunku do nas, do Polaków. W książce Pana Philip’a Berners’a, Polska jest równana z poziomem usług w Azerbejdżanie. Cytując autora – gdyby nie przyjechali fachowcy z zagranicy – żadne Euro 2012 by nam nie wyszło, podobnie jak Azerbejdżanowi Konkurs Eurowizji. W skrócie – uczyć nas trzeba, o! Trudno stwierdzić, jakie dotkliwe zło dotknęło Pana Berners’a w Polsce. W każdym razie – My – Polacy jesteśmy w jego oczach skreśleni do końca świata i jeden dzień dłużej. Chwała za to, że jest komu pisać – bo gdyby nie ta książka, byśmy byli daleko za Azerbejdżanem. A tak – dziś trochę bliżej. Z miłą chęcią dałabym się zaprosić pod produkcję autora Happy-Event’ów. W podziękowaniu obiecuję przyjąć Pana jako obserwatora naszych Polskich realizacji, w europejskim standardzie.
Ale lećmy dalej. Na kolejnych stronach książki Berners’a, świat eventów brytyjskich niewiele się różni od azerbejdżanowskiego (czytaj polskiego). Są przedpłaty, są zaliczki przed eventem. Dalej za dzień montażu i demontażu płaci się podobnie jak u nas 50% stawki wynajmu obiektu czyli standard. To że ważne treści umowy pisze się małym (dużo mniejszym) drukiem po gwiazdce jest dla mnie nowością – ale może świat brytyjski lubi gwiazdozbiory i je wdraża z sukcesem w kontraktach eventowych. Idąc dalej – wynajem klubu nocnego jest tańsze w poniedziałek niż w piątek czy sobotę. Logika z przegadanym „mondraliństwem” zalewa kolejne strony niniejszej książeczki. Panie Philipie – działa tak każdy klub na świecie. Także u nas.
Nowością jest to że zaproszeni na Event goście rangi VIP mogą być poważnym argumentem zmniejszającym opłaty wynajmu lokacji. Może tak być – biję się w pierś, nie próbowałam. A wy drodzy czytelnicy? Podobnie nie słyszałam i inżynierze dźwięku na którego my – ludzie z branży lokalnej wołamy „Dźwiękowiec” czy „Technika Dźwiękowa”.
Książka nie jest taka najgorsza do końca. Zawiera smaczki takie jak opisywane usuwanie z zabytkowego Venue ośmiu żyrandoli za cenę kilku tysięcy Funtów. Nowością jest też rybryka koszty ukryte i niezaplanowane – w moich realizacjach raczej kosztorys robię przedwykonawczo i powykonawczo – uzgadniając każdorazowo wg. zaistniałych okoliczności – gdy takie wynikną. Pozostawiam wybór klientowi czy chce partycypować w kosztach – czy też nie.
Reasumując. Jeśli ktoś ma ochotę zepsuć sobie humor niezwykle wysublimowanym poczuciem humoru – może do niej zajrzyć. Całej branży stanowczo odradzam niniejszą pozycję – strata czasu i przegadana książka dla ludzi nie mających styczności z eventami w realu.
Aga Ciesielska
Sprawdź też:
[…] Jest też na polskim rynku dostępna książka angielskiego autora wydana po polsku o nazwie „Happy event” Philip’a A. Berners’a. Sama postać autora oraz książka zostały mocno skrytykowane przez branżę i raczej ciężko przyjęte bo autor ośmielił się mocno wytykać nam błędy i jeszcze mówić, że na niczym, my Polacy się nie znamy. Zabolało i branża nie polubiła ani autora ani książki. No cóż nie zachęcił do zakupu książki, ja mimo to chciałam poznać jego wiedzę. Mi osobiście średnio podoba się sam tytuł – wolałabym publikację z tytułem – Perfect, Professional albo nawet samo Event, tymbardziej że książka sama w sobie jest ok. To elementarna wiedza jaką posiada (albo przynajmniej powinien) każdy event manager. Generalnie mam szacunek do autora za jego portfolio bo co by nie mówić – ciekawe. Kilka case study jakie opisuje w książce są warte uwagi. Zatem wiedza opisana w książce – super, ale u nas naprawdę dobre agencje eventowe właśnie tak działają więc chyba nie jest aż tak źle z nami Mam, kupiłam i nie żałuję. Opinie o książce są różne, przeczytajcie jedną z nich u Eventowej Blogerki […]
Comments