Nie ma nic prostszego niż impreza wieczorową porą, kilka stołów do kasyna, kilka drinków a’la „wstrząśnięte i niezmieszane” z dodatkiem oliwek, najlepiej dwóch, podawanych koniecznie w trójkątnym szkle. Chciałam, żeby to było niezwykle, niezapomniane, pełne wrażeń i z dreszczykiem emocji. W tempie z energią i dobra fabułą. Kreacja zajęła dobre 3 tygodnie intensywnej pracy, a jej trzon był oparty na sprytnie rozpisanej grze fabularnej, w której team building był dodatkiem, a nie wiodącym tematem integracji.
Content is a King. Treść, fabuła, dobry scenariusz. Najlepiej zaplanowany w miejscu, w którym właśnie się odbywa. Z dbałością o szczegóły, rekwizyty, aktorów i pułapki logiczne czekające w licznych seriach na naszych rekrutów. Tak więc kilka osób wieczornymi godzinami uszyło scenariusz z morderstwem w tle i podwójnym agentem, którego należy wykryć w MI6.
Pałac Ossolińskich był na moim celowniku od dawna. Dobre opinie na facebookowej grupie dyskusyjnej „POLECAM i NIE POLECAM – miejsca dla eventowców i nie tylko” tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że może to być strzał w dziesiątkę. Wizja lokalna była formalnością. Pałacyk akuratny dla 100 osób, pyszna kuchnia, wspaniała opieka kadry, wszystko co niemożliwe robią od ręki, na cuda trzeba kilka minut poczekać. Tak jak lubię. Jak dobrze skrojone buty… Kupiłam.
Bond ma klasę. Bond nie wygląda jak ofiara mody i nie korzysta z byle czego. Personalizowane pod klienta akta Agentów ze zdjęciami aktorów będących na miejscu w charakterze koordynatorów. W komplecie pełna charakterystyka ich osobowości. Historia akcji wyciągniętych z archiwum agencji wywiadowczych. Dokładnie tak jak na filmach. Dodajemy opis misji, pakiet terenowych map orientacyjnych, atrakcji szkoleniowych rekrutów i kartę punktacji. Na stacjach nie brakuje quizów z życia Bonda, krzyżówek i rebusów. Tu nie jest i nie będzie za prosto. Logika lubi czas, a rywalizacja przyjmuje twarz niebezpiecznego przeciwnika. Każdy otrzymuje identyfikator z licencją na… dobrą zabawę. Bo taki ma algorytm ten właśnie event.
„Robiłem setki razy Bonda, to mój konik”- powiedział mi Konferansjer. I faktycznie – gość w trakcie realizacji sypie anegdotkami, cytatami, nazwiskami. Zna tajniki szpiegowskich taktyk i historii nie wyssanych z palca. Uwielbia nimi zachwycać słuchaczy, momentami wręcz popisuje się widzą i znajomością wszystkich Bondowskich opowieści. Kolejny pasjonat w naszych szeregach. Lubimy takich. Tych oddanych sprawie. Wpasował się w fabułę.
Zestaw pakietu konkurencji składa się ze szkolenia gadżetowego, symulatorów driftów jazdy po mieście, escape roomów, seegwayów i torów do pokonania, strzelnicy ASG oraz spotkań live z aktorami. Konkurencje warunkują gwarantowane szkolenie rekrutów i dają oddech od potoku myśli nad tym: Kto jest podwójnym agentem w naszej fabule? Dają fun tym, którzy przyjechali nie myśleć, ale też mobilizują tych, którzy główkowanie mają we krwi. Teamy pracują nad sprawą równocześnie. Świetnie sprawdza się ich komunikacja, gdy mogą powymieniać się swoimi wiodącymi kompetencjami. I cieszy oko gdy patrzące na blisko 100 osób niesiedzących na piwie, a spacerujących z zapałem po kolejnych rozdziałach naszej gry. Warto było dla nich poświęcić te kilka tygodni pracy nad całą fabułą.
Bond nie byłby sobą, gdyby nie spotkały go manewry, których nie przewidział. A takie właśnie były. Jedna nieplanowana – opona spalona w autokarze wiozącym gości w stronę Sterdyni…. Druga już tak – Porwanie pani prezes sprzed Pałacu chwilę po zakończeniu Integracji. Grupa zamaskowanych zamachowców porywa ofiarę rzucając zasłony dymne, petardy hukowe i strzelając z karabinów. I w momencie, gdy wydawać by się mogło, że uczestników może spotkać już tylko kolacja gra zaczyna się od nowa…
Tu nie chodzi o wielkie ordery, kolejne butelki Martini czy nowe rolexy. Największą nagrodą jest misja odbicia porwanej podczas gry – Pani Prezes. Ekipa, która zdobywa najwięcej punktów udaje się na akcję szturmową po odbicie ofiary. Uczestnicy dostają broń, maski, kaski, noktowizory. Nie straszne im ciemności wieczoru spowitego mroczną osłoną lasu. Po kilkunastu minutach obława pobliskiej altanki zostaje zakończona sukcesem. Pani Prezes wraca uradowana w towarzystwie swoich wyzwolicieli. Tli się w nich radość, emocja i wdzięczność.
Podziękowania, brawa, momenty dnia utrwalone na slideshow na niewielkim ekranie sceny. Do tego Bondowy standard – DJ, drinki, casino. Każdy z Rekrutów dostaje, służbową już, muszkę Agencką – Kobiety białą, Mężczyźni czarną. I tak impreza trwa do rana…. A emocje żarzą się, w każdym kto przeżył miniony Dzień z Bondem wg. mojego zwariowanego scenariusza.
Za pracę nad projektem – dziękuję całemu mojemu zespołowi ITBC i Wam Ekipo Teamu Bonda!
Z Wami na koniec świata eventowego! Pozdrawiam Was serdecznie i liczę że czytacie – mimo gorącego i ostrego sezonu wrześniowego!
Aga
W poprzednich wpisach które mamy z września znajdziecie : 4 rzeczy których nie potrzebujesz na evencie oraz event manager czyli chronicznie zmęczony pracoholik. Zapraszam do lekturki w wolnej chwilce.
Comments